Tłumacz

niedziela, 4 stycznia 2015

Jak witać się z psem?

Właściciele psów to często miłośnicy wszystkich spotykanych czworonogów. Z mijanymi na spacerach psami chcą się przywitać, czworonożnego współpasażera z windy koniecznie pogłaskać, a yorka na rękach u pani w autobusie wymiziać! Jak bez szkody dla siebie, psa i otoczenia nawiązać relację z obcym czworonogiem?

Najpierw zapytaj właściciela
Zanim wejdziesz w interakcję z obcym psem, zapytaj o zgodę jego opiekuna. Nigdy nie wiesz, czy psiak jest przyjazny – pozory mogą mylić. Jeśli usłyszysz: „nie”, uszanuj to. Może zwierzak jest płochliwy, boi się obcych, a może właśnie na coś choruje i wszelki dotyk go rozdrażnia. Możliwe też, że po prostu nie jest pewny zachowania swego podopiecznego i odmawiając ci zgody na kontakt z psem, zwyczajnie troszczy się o twoje bezpieczeństwo.
Zachowaj zimną krew
Jeśli opiekun psa pozwoli ci na przywitanie się ze zwierzakiem, koniecznie opanuj swoje emocje. Rzucanie się obcemu psu na szyję, nawet jeśli ten wygląda na największego słodziaka na świecie, nie jest najlepszym pomysłem. Opanowanie i spokój pozytywnie wpłyną na czworonoga, który – jako że świetnie odbiera nasze emocje – zachowa się równie spokojnie, a nie nieprzewidywalnie. Piszczenie mu nad głową i wymachiwanie rękami – choćby z radości – może wywołać niespodziewane reakcje…
Zawołaj psa do siebie
To ważna zasada – nie podchodź do psa sam, lecz poproś, by to on podszedł do ciebie (nawet jeśli ma do zrobienia w twoją stronę jedynie dwa kroki). Większość czworonogów jest ciekawa nowych osób, więc jeśli masz do czynienia z towarzyskim psem, który w danej sytuacji czuje się komfortowo, zawołany na pewno podejdzie. To daje też psu poczucie wolności – jeśli nie chce, nie musi mieć z nami kontaktu, co znacznie zmniejsza jego stres. Nie złość się, jeśli zwierzak nie chce do ciebie podejść – być może potrzebuje chwili, by się przełamać, a może jest nerwowy i spotkanie z obcą osobą to dla niego zbyt duże wyzwanie.
Nie patrz prosto w oczy
W kulturze kontaktów międzyludzkich dobrze jest patrzeć sobie prosto w oczy. Ale nie w świecie psów. Ponieważ to my chcemy nawiązać z nimi kontakt, warto uszanować ich zasady. Wśród psów patrzenie sobie w oczy jest wyzwaniem na pojedynek, okazaniem wyższości i może wywoływać agresję. Dlatego zawsze lepiej patrzeć gdzieś indziej (np. na psi kark lub klatkę piersiową) niż prosto w oczy nowo poznanego zwierzaka i nigdy nie stawać nad jego głową, a raczej z prawej lub lewej strony. I zawsze warto przykucnąć, by znaleźć się na wysokości psa, a nie nad nim górować.


www.psy.pl

środa, 17 grudnia 2014

Świąteczne niebezpieczeństwa, czyli przed czym chronić psa i kota?

Przygotowania do świąt to dla wielu z nas najwspanialszy okres w roku. Nic dziwnego, że chcemy, by w przygotowaniach brali też udział nasi czworonożni przyjaciele. Jednak w tym gwiazdkowym zamieszaniu często zapominamy, jakie zagrożenia na nich czyhają… 

Dekoracje na zewnątrz – jeśli mieszkasz w domu z ogrodem, pewnie ozdabiasz drzewka choinkowe lub balustrady. Ale nie trzeba ogrodu – wiele osób wiesza też sznury lampek na balkonach i tarasach. To niestety atrakcja dla ciekawskiego kota, którego przecież na dworze trudno mieć zawsze na oku – zachęcony blaskiem świecidełek zacznie wspinać się po sznurze podłączonych do prądu błyskotek i nieszczęście gotowe. Nisko powieszone dekoracje zachęcą też do zabawy psa – wszak czy bombka nie wygląda jak piłka?
Dekoracje w domu (m.in. świece) – zawsze staraj się, by były zainstalowane odpowiednio wysoko i stabilnie. Szczególną uwagę zwróć na to, gdzie stawiasz świece – jeśli na niskim stoliku, pies może przez przypadek strącić palącą się świeczkę i np. poparzyć się woskiem.
Jemioła – roślina, którą często wieszamy w domach z okazji świąt, jest trująca dla naszych pupili. Podobnie jak gwiazda betlejemska, zjedzona przez psa czy kota może wywołać u niego biegunkę, wymioty, a nawet drgawki.
Jedzenie – w święta na naszych stołach pojawia się dużo jedzenia i zwykle też dużo gości, którzy chętnie podzieliliby się smakowitościami z psem. Ale uwaga! Wiele pokarmów, które mogą jeść ludzie, szkodzi psom – są to m.in.: czosnek, cebula, czekolada, alkohol. Ale zamieszanie w psim żołądku mogą też wywołać smakowitości, które teoretycznie są bezpieczne, jak warzywa, pieczywo, nieprzyprawiona ryba. Tyle że podane nagle, w sporej ilości, tak różnorodne pokarmy są zbyt dużą zmianą w diecie. Może to wywołać u psa wymioty i biegunkę.
Choinka – dla psa jest czymś dziwnym. Bo od kiedy w domu rośnie drzewo? Zdarzają się przypadki, że samce zaczynają choinkowe drzewko obsikiwać, ale częściej psiaki – szczególnie te młodsze – obgryzają gałęzie i połykają igły. Trzeba uważać, by wielkiej choinki nie przewróciły na siebie, dlatego stabilne mocowanie drzewka to podstawa. Strzeżmy się płynnych nawozów, które można kupić w sklepach i wlać do stojaka choinkowego – nasz pupil może się trującą dla niego wodą z odżywką dla roślin poczęstować!
SOS – wszystkiego, co może się zdarzyć, nie przewidzimy. Ponieważ w okresie świątecznym wiele lecznic weterynaryjnych jest pozamykanych, na wszelki wypadek (odpukać!) zapiszmy telefon i adres tej najbliższej, która na pewno będzie czynna w pierwszy czy drugi dzień świąt. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony!


www.psy.pl

czwartek, 11 grudnia 2014

Psia apteczka

First aid kit, X-rayMamy nadzieję, że każdy z Was posiada w domu choćby podstawowo zaopatrzoną apteczkę pierwszej pomocy. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać… Dlatego ważne jest, aby mieć uzupełnioną i bezpiecznie zamkniętą apteczkę schowaną w miejscu, które zna każdy domownik (oprócz malutkich dzieci, rzecz jasna!). Świąteczne przygotowania to czas radosnego podekscytowania, ale także nerwów i pośpiechu. Najtrudniej wtedy upilnować największe wiercipięty – dzieci i psy. Zanim psiak zje coś podejrzanego albo nadepnie łapą na rozbitą bombkę, przygotujcie podręczną apteczkę specjalnie dla czworonoga. Przygotujcie solidnie zapinaną saszetkę (np. dużą kosmetyczkę) lub zamykane na zatrzaski pudełko. Proponujemy, co warto do niej schować:
- środek dezynfekujący rany (najlepiej na bazie betadyny lub chlorheksydyny. Unikajcie drażniącego spirytusu salicynowego i wody utlenionej – opóźnia gojenie się ran);
- gazę jałową;
- bandaż elastyczny i siatkę opatrunkową;
- maść antybakteryjna;
- nożyczki do cięcia bandaży;
- pęsetę;
- kilka par rękawiczek lateksowych;
- kilka ampułek soli fizjologicznej do przepłukania oka;
- ręcznik papierowy;
- termometr dla psa i wazelinę (pies ma gorączkę, jeśli temperatura jego ciała przekracza 39,5 st. C);
- cążki do pazurów  i ałun w sztyfcie do zatrzymania drobnego krwawienia (np. przy uszkodzeniu pazura);
- wegiel lekarski na zatrzymanie biegunki, coś na zatrucie pokarmowe;
Pamiętajcie, aby apteczkę trzymać w miejscu niedostępnym dla dzieci (oraz psów)!


(www.pies.pl)

piątek, 17 października 2014

Jak pies z kotem. Bardzo dużym kotem

bobtail01Podobne historie dzieją się najczęściej w Chinach czy USA, ale również w Wojciechowie pod Lublinem powstał problem z porzuconym kotem. Określa się go królem zwierząt, lecz póki co kotek jest całkiem malutki i bezbronny. Lewka Parysa porzucili rodzice – lwica Ela i biało umaszczony Tabo, mieszkańcy prywatnego zoo w Wojciechowie. Wprawdzie pracownicy mogą przygotować specjalne sztuczne mleko dla malucha, ale najlepsze jest to od mamy – choćby przyszywanej. Akurat oszczeniła się suczka bobtaila Carmen, która „adoptowała” dodatkowego oseska i karmi go własnym mlekiem. Mleko psa ma skład podobny do pokarmu wielkich kotów, więc Parysowi nie grozi rozstrój żołądka. Mimo to mały drapieżnik jest dokarmiany z butelki przez pracowników zoo, ponieważ ma ogromny apetetyt: wypija ok. pół litra mleka dziennie. W ogrodach zoologicznych niestety często zdarzają się przypadku porzucania potomstwa przez rodziców. W przedwojennych wydaniach dolnośląskich gazet można było znaleźć ogłoszenia: „Poszukiwana suka w trakcie laktacji do ogrodu we Wrocławiu”. Dla rozmaitych porzuconych zwierzątek psy są najlepszymi mamkami, ale także kompanami. Znana była historia suki owczarka niemieckiego Fridy i tygrysicy sumatrzańskiej Zoi ze stołecznego zoo. Obie urodziły się niemal w tym samym momencie i razem przez rok mieszkały w jednej klatce, zanim w 2009 r. przewieziono Zoję do Francji. Maria Krakowiak, kierowniczka sekcji zwierząt drapieżnych w Warszawie opowiada, że tygrysica zawsze była posłuszna owczarkowi – wystarczyło, że suka warknęła, a wielki kot wracał na swoje miejsce. Przyrodnie „siostry” były nierozłączne, więc po rozłące Zoja na nowo musiała się nauczyć, jak być prawdziwym tygrysem.


www.pies.pl

czwartek, 16 października 2014

Missy, która wyczuła nowotwór

Suczka w typie labradora Missy tak długo obwąchiwała pierś swej opiekunki, aż ta się zorientowała, że coś jest nie tak, poszła do lekarza i dowiedziała się, że ma nowotwór piersi. Allison Powell z Portsmouth w Wielkiej Brytanii dzięki swej czworonożnej podopiecznej jest już po operacji.

- Missy bardzo posmutniała, ciągle wąchała moją pierś i dotykała jej łapą. Myślałam, że coś jest nie w porządku z moją suczką, nie zdawałam sobie sprawy, że to chodzi o mnie – tak Allison Powell wspominała czas sprzed ponad roku w porannym programie brytyjskiej telewizji ITV „Good Morning Britain”. Zabrała nawet Missy do weterynarza, żeby sprawdzić, co się dzieje, ten jednak nie wykrył żadnego schorzenia.

Missy wciąż była smutna, nie chciała jeść, stale też obwąchiwała lewą pierś opiekunki i dotykała jej łapą. Dopiero po kilku miesiącach w głowie Allison Powell coś zaskoczyło i pomyślała, że może Missy próbuje dać jej o czymś znać. Postanowiła się zbadać, choć nigdy dotąd tego nie robiła, bo w jej rodzinie nie było przypadków nowotworu. Gdy poszła do lekarza, okazało się, że ma guzek w piersi i że to o nim próbowała dać jej znać Missy. Nowotwór okazał się złośliwy i gdyby Allison zgłosiła się później do lekarza, miałaby dużo mniejsze szanse na ratunek.

Allison Powell jest już po ratującej życie operacji usunięcia obu piersi. Gdy wróciła do domu po 10-dniowym pobycie w szpitalu, Missy powitała ją, machając ogonem. Dziś znów jest radosnym psem. Lekarze z Queen Alexandra Hospital w Portsmouth, gdzie była operowana Allison, powiedzieli jej, że zawdzięcza życie swoje podopiecznej Missy


www.psy.pl