Tłumacz

środa, 17 grudnia 2014

Świąteczne niebezpieczeństwa, czyli przed czym chronić psa i kota?

Przygotowania do świąt to dla wielu z nas najwspanialszy okres w roku. Nic dziwnego, że chcemy, by w przygotowaniach brali też udział nasi czworonożni przyjaciele. Jednak w tym gwiazdkowym zamieszaniu często zapominamy, jakie zagrożenia na nich czyhają… 

Dekoracje na zewnątrz – jeśli mieszkasz w domu z ogrodem, pewnie ozdabiasz drzewka choinkowe lub balustrady. Ale nie trzeba ogrodu – wiele osób wiesza też sznury lampek na balkonach i tarasach. To niestety atrakcja dla ciekawskiego kota, którego przecież na dworze trudno mieć zawsze na oku – zachęcony blaskiem świecidełek zacznie wspinać się po sznurze podłączonych do prądu błyskotek i nieszczęście gotowe. Nisko powieszone dekoracje zachęcą też do zabawy psa – wszak czy bombka nie wygląda jak piłka?
Dekoracje w domu (m.in. świece) – zawsze staraj się, by były zainstalowane odpowiednio wysoko i stabilnie. Szczególną uwagę zwróć na to, gdzie stawiasz świece – jeśli na niskim stoliku, pies może przez przypadek strącić palącą się świeczkę i np. poparzyć się woskiem.
Jemioła – roślina, którą często wieszamy w domach z okazji świąt, jest trująca dla naszych pupili. Podobnie jak gwiazda betlejemska, zjedzona przez psa czy kota może wywołać u niego biegunkę, wymioty, a nawet drgawki.
Jedzenie – w święta na naszych stołach pojawia się dużo jedzenia i zwykle też dużo gości, którzy chętnie podzieliliby się smakowitościami z psem. Ale uwaga! Wiele pokarmów, które mogą jeść ludzie, szkodzi psom – są to m.in.: czosnek, cebula, czekolada, alkohol. Ale zamieszanie w psim żołądku mogą też wywołać smakowitości, które teoretycznie są bezpieczne, jak warzywa, pieczywo, nieprzyprawiona ryba. Tyle że podane nagle, w sporej ilości, tak różnorodne pokarmy są zbyt dużą zmianą w diecie. Może to wywołać u psa wymioty i biegunkę.
Choinka – dla psa jest czymś dziwnym. Bo od kiedy w domu rośnie drzewo? Zdarzają się przypadki, że samce zaczynają choinkowe drzewko obsikiwać, ale częściej psiaki – szczególnie te młodsze – obgryzają gałęzie i połykają igły. Trzeba uważać, by wielkiej choinki nie przewróciły na siebie, dlatego stabilne mocowanie drzewka to podstawa. Strzeżmy się płynnych nawozów, które można kupić w sklepach i wlać do stojaka choinkowego – nasz pupil może się trującą dla niego wodą z odżywką dla roślin poczęstować!
SOS – wszystkiego, co może się zdarzyć, nie przewidzimy. Ponieważ w okresie świątecznym wiele lecznic weterynaryjnych jest pozamykanych, na wszelki wypadek (odpukać!) zapiszmy telefon i adres tej najbliższej, która na pewno będzie czynna w pierwszy czy drugi dzień świąt. W końcu przezorny zawsze ubezpieczony!


www.psy.pl

czwartek, 11 grudnia 2014

Psia apteczka

First aid kit, X-rayMamy nadzieję, że każdy z Was posiada w domu choćby podstawowo zaopatrzoną apteczkę pierwszej pomocy. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać… Dlatego ważne jest, aby mieć uzupełnioną i bezpiecznie zamkniętą apteczkę schowaną w miejscu, które zna każdy domownik (oprócz malutkich dzieci, rzecz jasna!). Świąteczne przygotowania to czas radosnego podekscytowania, ale także nerwów i pośpiechu. Najtrudniej wtedy upilnować największe wiercipięty – dzieci i psy. Zanim psiak zje coś podejrzanego albo nadepnie łapą na rozbitą bombkę, przygotujcie podręczną apteczkę specjalnie dla czworonoga. Przygotujcie solidnie zapinaną saszetkę (np. dużą kosmetyczkę) lub zamykane na zatrzaski pudełko. Proponujemy, co warto do niej schować:
- środek dezynfekujący rany (najlepiej na bazie betadyny lub chlorheksydyny. Unikajcie drażniącego spirytusu salicynowego i wody utlenionej – opóźnia gojenie się ran);
- gazę jałową;
- bandaż elastyczny i siatkę opatrunkową;
- maść antybakteryjna;
- nożyczki do cięcia bandaży;
- pęsetę;
- kilka par rękawiczek lateksowych;
- kilka ampułek soli fizjologicznej do przepłukania oka;
- ręcznik papierowy;
- termometr dla psa i wazelinę (pies ma gorączkę, jeśli temperatura jego ciała przekracza 39,5 st. C);
- cążki do pazurów  i ałun w sztyfcie do zatrzymania drobnego krwawienia (np. przy uszkodzeniu pazura);
- wegiel lekarski na zatrzymanie biegunki, coś na zatrucie pokarmowe;
Pamiętajcie, aby apteczkę trzymać w miejscu niedostępnym dla dzieci (oraz psów)!


(www.pies.pl)

piątek, 17 października 2014

Jak pies z kotem. Bardzo dużym kotem

bobtail01Podobne historie dzieją się najczęściej w Chinach czy USA, ale również w Wojciechowie pod Lublinem powstał problem z porzuconym kotem. Określa się go królem zwierząt, lecz póki co kotek jest całkiem malutki i bezbronny. Lewka Parysa porzucili rodzice – lwica Ela i biało umaszczony Tabo, mieszkańcy prywatnego zoo w Wojciechowie. Wprawdzie pracownicy mogą przygotować specjalne sztuczne mleko dla malucha, ale najlepsze jest to od mamy – choćby przyszywanej. Akurat oszczeniła się suczka bobtaila Carmen, która „adoptowała” dodatkowego oseska i karmi go własnym mlekiem. Mleko psa ma skład podobny do pokarmu wielkich kotów, więc Parysowi nie grozi rozstrój żołądka. Mimo to mały drapieżnik jest dokarmiany z butelki przez pracowników zoo, ponieważ ma ogromny apetetyt: wypija ok. pół litra mleka dziennie. W ogrodach zoologicznych niestety często zdarzają się przypadku porzucania potomstwa przez rodziców. W przedwojennych wydaniach dolnośląskich gazet można było znaleźć ogłoszenia: „Poszukiwana suka w trakcie laktacji do ogrodu we Wrocławiu”. Dla rozmaitych porzuconych zwierzątek psy są najlepszymi mamkami, ale także kompanami. Znana była historia suki owczarka niemieckiego Fridy i tygrysicy sumatrzańskiej Zoi ze stołecznego zoo. Obie urodziły się niemal w tym samym momencie i razem przez rok mieszkały w jednej klatce, zanim w 2009 r. przewieziono Zoję do Francji. Maria Krakowiak, kierowniczka sekcji zwierząt drapieżnych w Warszawie opowiada, że tygrysica zawsze była posłuszna owczarkowi – wystarczyło, że suka warknęła, a wielki kot wracał na swoje miejsce. Przyrodnie „siostry” były nierozłączne, więc po rozłące Zoja na nowo musiała się nauczyć, jak być prawdziwym tygrysem.


www.pies.pl

czwartek, 16 października 2014

Missy, która wyczuła nowotwór

Suczka w typie labradora Missy tak długo obwąchiwała pierś swej opiekunki, aż ta się zorientowała, że coś jest nie tak, poszła do lekarza i dowiedziała się, że ma nowotwór piersi. Allison Powell z Portsmouth w Wielkiej Brytanii dzięki swej czworonożnej podopiecznej jest już po operacji.

- Missy bardzo posmutniała, ciągle wąchała moją pierś i dotykała jej łapą. Myślałam, że coś jest nie w porządku z moją suczką, nie zdawałam sobie sprawy, że to chodzi o mnie – tak Allison Powell wspominała czas sprzed ponad roku w porannym programie brytyjskiej telewizji ITV „Good Morning Britain”. Zabrała nawet Missy do weterynarza, żeby sprawdzić, co się dzieje, ten jednak nie wykrył żadnego schorzenia.

Missy wciąż była smutna, nie chciała jeść, stale też obwąchiwała lewą pierś opiekunki i dotykała jej łapą. Dopiero po kilku miesiącach w głowie Allison Powell coś zaskoczyło i pomyślała, że może Missy próbuje dać jej o czymś znać. Postanowiła się zbadać, choć nigdy dotąd tego nie robiła, bo w jej rodzinie nie było przypadków nowotworu. Gdy poszła do lekarza, okazało się, że ma guzek w piersi i że to o nim próbowała dać jej znać Missy. Nowotwór okazał się złośliwy i gdyby Allison zgłosiła się później do lekarza, miałaby dużo mniejsze szanse na ratunek.

Allison Powell jest już po ratującej życie operacji usunięcia obu piersi. Gdy wróciła do domu po 10-dniowym pobycie w szpitalu, Missy powitała ją, machając ogonem. Dziś znów jest radosnym psem. Lekarze z Queen Alexandra Hospital w Portsmouth, gdzie była operowana Allison, powiedzieli jej, że zawdzięcza życie swoje podopiecznej Missy


www.psy.pl

piątek, 26 września 2014

Ciekawostki o psach

1) Ile kości jest w ciele psa?
Jest ich 319. To o 112 kości więcej, niż ma ich człowiek!
2) Czy pies może „spalić” się na słońcu?
Niestety tak – jego skóra może ulec poparzeniu słonecznemu. Psy o jasnej sierści są bardziej narażone na działanie promieni UV.
3) Jaką pies ma normalną temperaturę ciała?
Normalną temperaturą ciała psa jest ok. 38 stopni – nieco więcej od człowieczych 36,6.
4) Jaki jest przeciętny puls psa?
W zależności od wielkości czworonoga, jego puls bije z częstotliwością 80-120 uderzeń na minutę. Puls zdrowego człowieka wynosi 60-80 uderzeń na minutę, zatem prawie dwa razy mniej.
5) Ile rodzajów dźwięków potrafi wydać pies?
Pies potrafi wydać z siebie 10 różnych dźwięków. Dla porównania, koty prawie sto.
6) Ile żył najstarszy pies na świecie?
Najdłużej żył (co zostało udokumentowane)  australijski pies pasterski imieniem Bluey. Przez 20 lat pracował jako pasterz. Zmarł w wieku 29 lat i 5-ciu miesięcy.
7) Do którego ze swoich zmysłów pies przykłada najmniejsze znaczenie?
Najsłabszym ze wszystkich psich zmysłów jest wzrok.
8) Czy psy widzą kolory?
Tak, ale „przygaszone”, w odcieniach szarości. Nie rozróżniają kolorów: czerwonego, pomarańczowego, zielonego i żółtego.
9) Czy psy rozróżniają smaki?
Człowiek ma na swoim języku sześciokrotnie więcej kubeczków smakowych niż pies. U psa receptory smaku umieszczone są na czubku języka. Czworonogi rozróżniają smaki: słodki, słony, gorzki i kwaśny, lecz od smaku potrawy bardziej doceniają jej zapach!
10) Który naród w Europie trzyma w domu najwięcej psów?
Wbrew pozorom, nie są to Polacy! Najwięcej pupili posiadają Czesi. Psów jest 4,5 miliona, a obywateli tego kraju – nieco ponad 10 milionów.



www.pies.pl

niedziela, 31 sierpnia 2014

Czy psy mogą mieć depresje?

Odmawianie jedzenia po śmierci właściciela lub pobratymca albo uparte oczekiwanie na jego powrót – tak wiele psów reaguje na traumatyczne z punktu widzenia człowieka wydarzenia. Film z kanału ASAP Thought na YouTube próbuje odpowiedzieć na pytanie, czy czworonogi i inne zwierzęta też cierpią na depresję.

- Wszystkie nasze psy – także 4-letni owczarek niemiecki Kali, o którym mówimy, że ma chyba ADHD – były niesamowicie wyciszone, smutne, gdy Ira odeszła – mówił nam Michał Szalc, przewodnik i właściciel Iry, słynnej suczki ratowniczej, która służyła w Ochotniczej Straży Pożarnej w Gdańsku, gdy ta odeszła za Tęczowy Most.

To nie jedyny przykład sytuacji, w której psy zdają się popadać w depresyjne nastroje. Gdy człowiek cierpi na depresję, łatwiej jest to stwierdzić, ponieważ może on opowiedzieć o swoich myślach i uczuciach lekarzowi. Bariera językowa i gatunkowa utrudniają jednak taką diagnozę w wypadku zwierząt.

Autorzy filmu „Czy psy i inne zwierzęta cierpią na depresję?”, zamieszczonego na kanale ASAP Thought na YouTube wskazują, że choć niemożliwość porozumienia się za pomocą języka utrudnia postawienie diagnozy, pewne fizjologiczne podobieństwa mogą pomóc określić stan psychiczny psa.

- W wypadku wielu osób cierpiących na depresję można zaobserwować zmiany w hipokampie, części mózgu odpowiadającej za emocje – tłumaczy Gregory Brown. – Co ciekawe, badania przeprowadzone na szczurach wykazały podobne zmiany. Gdy dochodzi do uszkodzenia hipokampu można u szczurów zaobserwować objawy podobne jak u ludzi cierpiących na depresję.

Badania wykazały również, że psy wykazujące symptomy agresji mają niższy poziom serotoniny – hormonu szczęścia – i wyższy poziom kortyzolu – hormonu stresu. Choć na razie nie ma badań, które sugerowałyby związek depresji z takimi zmianami, Mitchell Moffit uważa, że może to otworzyć nowe możliwości diagnozowania i leczenia zmian w psychice psów. Być może także dzięki temu będzie można lepiej leczyć ludzi.

www.psy.pl

sobota, 30 sierpnia 2014

Bezpiecznie autem

foteliki_fbDzieci do 12-ego roku życia należy wozić w aucie wyłącznie w foteliku samochodowym. Taki fotelik – o ile jest prawidłowo zapięty! – w razie wypadku uratuje maluchowi życie. A co z naszymi czworonożnymi podopiecznymi? Paradoksalnie, małe i średniej wielkości psiaki są uciążliwymi w obsłudze pasażerami… Są niewielkie, więc wcisną się pod fotel albo wskoczą na półkę pod oknem, co może być bardzo niebezpieczne dla nich samych oraz dla kierowcy pojazdu. Siedem lat temu Webber, shi tzu Raya Benneta uległ w ten sposób wypadkowi. W trakcie hamowania, wiercący się na tylnym siedzeniu pies przeleciał bezwładnie przez całe auto i mocno się poobijał. Po tym wypadku Ray Bennet postanowił skonstruować bezpieczne siedzisko, które umożliwi psom bezpieczną jazdę. We współpracy z grupą weterynarzy, serwisantów samochodowych oraz pracowników politechniki w Georgii, Ray rozpoczął produkcję fotelików samochodowych dla psów PupSaver. Jego foteliki zwycięsko przeszły specjalistyczne testy oraz symulacje wypadków i otrzymały odpowiednie atesty. Poza tym, foteliki PupSaver są miękkie, wygodne i przyjemne dla oka. Obicie jest łatwe do wyczyszczenia i występuje w kilku wzorach i kolorach. Foteliki przeznaczone są dla piesków o wadze maksymalnie 13 kg, kosztują 120$.

www.pies.pl

PS. U nas w Polsce są dostępne specjalne pasy dla psów które się przypina do obroży a najlepiej do szelek psa przykładowe linki macie poniżej:
http://allegro.pl/samochodowa-smycz-asekuracyjna-male-i-srednie-psy-i4490016017.html
http://allegro.pl/samochodowa-smycz-asekuracyjna-srednie-i-duze-psy-i4492784070.html


foteliki
www.pies.pl


niedziela, 24 sierpnia 2014

Pies został burmistrzem!

EN_01114009_0205Mieszkańcy miejscowości Cromorant wybrali nowego burmistrza. Pirenejczyk Duke ma 7 lat i nie mówi zbyt wiele, a do polityki ma duży dystans. Cromorantczycy byli jednomyślni: uznali, że Duke będzie najlepszym kandydatem na stanowisku burmistrza i w zeszłą sobotę oficjalnie zaprzysiężyli tego wielkiego pirenejskiego psa górskiego. Podczas dwuminutowej ceremonii Duke otrzymał wstęgę i kapelusz burmistrza i z łapą na Biblii „złożył” oficjalną przysięgę, że „podejmuje się służby Cromorant, osobiście dbając o dobro i rozwój społeczności”. Na potwierdzenie, że Duke podejmie się „tego wyzwania i bierze pełną odpowiedzialność za swoje stanowisko”, pies dostojnie zadyszał. Duke bez problemu wygrał wybory, ponieważ w Cromorant w stanie Minessota mieszka jedynie… 12 mieszkańców. Wszyscy uwielbiają Duke’a, który jest – jak twierdzą – bardzo rozsądnym i ostrożnym czworonogiem. Spaceruje bez smyczy, zawsze poboczem drogi, a kiedy napotyka zbyt szybko poruszający się samochód, zmusza kierowcę, by zwolnił. Duke będzie sprawował urząd burmistrza przez najbliższe 12 miesięcy, a jego pensja (roczne wyżywienie) zostanie pokryta przez lokalny sklep zoologiczny.
Takie wybory są rzecz jasna wyłącznie zwyczajowe i nie wiążą się ze sprawowaniem przez psa żadnej realnej władzy. A szkoda – pies, mądra głowa, pewnie mógłby wprowadzić wiele udogodnień w życie mieszkańców Cromorant: stawianie przed każdym domem obowiązkowych misek z wodą, wzniesienie fabryki gumowych piłek i gryzaków, wprowadzenie restrykcyjnego regulaminu trzymania kotów…  ;D


www.pies.pl

środa, 20 sierpnia 2014

Warszawa: Plac zabaw dla psów!

wilanówTrwa ostatni etap budowy! Placem zabaw „Wilanów Dog Park” będzie można cieszyć się już od końca sierpnia. Plac będzie miał powierzchnię 1000 m2, a wśród atrakcji dla czworonogów znajdą się m.in. kładki, tuby, równoważnie, regulowane drążki do skoków i slalom, na których będzie można rozpocząć przygodę z agility lub trenować  już nabyte przez psa umiejętności. Taki plac zabaw przyniesie psiakom same korzyści: bezpiecznie dla siebie i innych wybiegają się i pobawią, poznają nowych kolegów, zabawki i wyzwania. To również świetne rozwiązanie dla zwierzaków bez kondycji lub z nadwagą – na różnorodnych sprzętach psiaki będą mogły bezpiecznie się „rozruszać”. Dla małych psów została wydzielona specjalna przestrzeń z mniejszymi urządzeniami, aby pieski miały możliwość swobodnego bawienia się w gronie podobnych wzrostem i temperamentem czworonogów. Może wkrótce odkryjecie sportowy talent swojego psa i wraz z nowo poznanymi psiarzami rozpoczniecie regularne treningi…? Architekci psiego parku inspirowali się rozwiązaniami stosowanymi w Ameryce, gdzie podobne place zabaw wtapiane są w naturalny krajobraz. Aby ułatwić zwiedzającym utrzymanie czystości, w parku nie zabraknie koszy i torebek na psie odchody.
Sponsorem projektu jest firma Butcher’s Pet Care. Podobne miejsce ma powstać na Polu Mokotowskim, gdzie na potrzeby psiaków zostaną zagospodarowane aż 2 hektary. Plac zabaw Wilanów Dog Park znajduje się u zbiegu ulic Przyczółkowej i Wilanowskiej. Wejście znajduje się od Alei Wilanowskiej. Osoby zmotoryzowane jadące ul. Wiertniczą od strony centrum, mogą zaparkować za plażą Wilanów przy ulicy Klimczaka, na parkingu przy ul. Kostki Potockiego. Jadący Aleją Wilanowską zaparkować mogą przy ulicy Kieślowskiego.wilanów psipark01



www.pies.pl

poniedziałek, 28 lipca 2014

czwartek, 24 lipca 2014

Gdy zaatakuje pies

PLP-110506p190Dzieci pozbawione opieki dorosłych, często stają się ofiarami wypadków, także z udziałem przygodnie spotkanych psów. Skutki takich sytuacji, których przyczyną jest zwykle ludzka niefrasobliwość, bywają tragiczne.
Człowiek odpowiada za zachowanie swojego zwierzaka, co oznacza, że jest zobowiązany do pilnowania, by nie naruszył on dóbr prawem chronionych, takich jak zdrowie i mienie. Niezachowanie należytej ostrożności może doprowadzić do tego, że pupil wyrządzi szkodę – zniszczy coś lub spowoduje uszczerbek na zdrowiu. Zwykle to ostatnie pojęcie kojarzy nam się z pogryzieniami, o których informują media. Zdarzają się i inne sytuacje, których uczestnikami są psy w kagańcach. Atakując znienacka, mogą przewrócić przechodnia czy rowerzystę i spowodować jego obrażenia.
Przepisy terenowe
W polskim systemie prawa istnieje szereg przepisów, które mają zapobiegać podobnym wypadkom. Większość z nich zawarto w regulaminach utrzymania czystości i porządku, wydawanych przez poszczególne gminy na podstawie Ustawy z dnia 13 września 1996 r. o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Obowiązkiem każdego właściciela psa – wynikającym choćby ze zdrowego rozsądku – jest znajomość regulaminu obowiązującego w miejscu zamieszkania. Naturalnie, te dokumenty różnią się między sobą w zależności od gminy, ale w części mówiącej o konieczności zachowania środków ostrożności zapewniających ochronę zdrowia, życia oraz mienia ludzi, są do siebie bardzo zbliżone.
Sami sobie winni
Śmiem twierdzić, że gdyby właściciele stosowali się do tych przepisów, ataki psów na ludzi byłyby zjawiskiem marginalnym. Jest jednak inaczej. Na co dzień widuję opiekunów zajętych rozmową, podczas gdy ich podopieczni bez kagańców biegają sobie swobodnie sto metrów dalej. Dzieci spacerujące z czworonogami ras uznawanych za agresywne także nie należą do rzadkości, równie częsty obrazek to dziury w płocie czy też niedomknięte albo wręcz otwarte na oścież furtki i bramy widące na posesję. Co gorsze, wielokrotnie ludzie sami prowokują atak psa swoim niefrasobliwym zachowaniem. Ciarki mi chodzą po plecach, gdy widzę osoby zbliżające się do obcego zwierzęcia, żeby je pogłaskać albo się z nim pobawić. Zwykle nie zadają sobie trudu, aby zapytać właściciela, czy mogą to zrobić.W tym miejscu wypada dodać, że nieprzestrzeganie wspomnianych wyżej regulaminów skutkuje odpowiedzialnością z art. 77 Kodeksu wykroczeń, który stanowi, że kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności, podlega karze grzywny do 250 zł albo karze nagany.
Kary za zniszczone mienie
Kiedy jednak, na skutek niedopilnowania czworonoga, dojdzie do zniszczenia rzeczy lub uszczerbku na zdrowiu, właściciel musi liczyć się ze znacznie poważniejszymi konsekwencjami. Zacznę od kwestii zniszczenia lub uszkodzenia, np. rozerwania ubrania, butów czy też zagryzienia innego zwierzęcia. W takim przypadku elementem decydującym o charakterze odpowiedzialności jest wartość szkody. Jeżeli nie przekracza ona 250 zł, stosuje się postanowienia art. 124 Kodeksu wykroczeń: „kto cudzą rzecz umyślnie niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, jeżeli szkoda nie przekracza 250 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”. Gdy zniszczenia zostaną wycenione na wyższą kwotę, opiekun psa będzie musiał liczyć się ze znacznie surowszymi reperkusjami. Art. 288 Kodeksu karnego mówi, że „kto cudzą rzecz niszczy, uszkadza lub czyni niezdatną do użytku, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”. Lektura zacytowanego przepisu może w pierwszej chwili budzić wątpliwości, czy ma on zastosowanie w rozważanej sytuacji. Rozwiewa je jednak postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 15 kwietnia 2004 r. (WK 5/04), gdzie stwierdza się: „W realiach rozpoznawanej sprawy na skazanym, jako właścicielu zwierzęcia, ciążył prawny obowiązek wynikający z art. 431 Kc podjęcia działań uniemożliwiających hodowanemu zwierzęciu naruszanie dóbr prawem chronionych – życia, zdrowia, mienia. Bezsporne jest, że gdyby skazany dopełnił ciążącego na nim prawnego obowiązku, nie doszłoby do powstania skutku w postaci dewastacji mieszkania.” Powyższa sprawa dotyczyła szkód wyrządzonych przez psa w wynajmowanym lokalu.
Odpowiedzialność zarówno z art. 124 Kodeksu wykroczeń, jak i 288 Kodeksu karnego ponosi tylko ten właściciel psa, który działa umyślnie. Nie podlega karze opiekun, który nie byłby w stanie przewidzieć przypadkowego zachowania swojego psa.
Kary za uszczerbek na zdrowiu
Znacznie surowsze przepisy dotyczą sytuacji, w których na skutek ataku zwierzęcia dochodzi do uszczerbku na zdrowiu człowieka lub jego śmierci. Mowa tu o art. 156 i 157 Kodeksu karnego. Uszczerbek na zdrowiu może mieć charakter ciężki, średni lub lekki.
Art. 156. § 1. Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci:
1) pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia,
2) innego ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, choroby realnie zagrażającej życiu, trwałej choroby psychicznej, całkowitej albo znacznej trwałej niezdolności do pracy w zawodzie lub trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.§ 2. Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12. Art. 157. § 1. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, inny niż określony w art. 156 § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
§ 2. Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwający nie dłużej niż 7 dni, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 lub 2 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Ustalenie, czy uszczerbek na zdrowiu jest ciężki, średni czy lekki, należy do biegłego lekarza. Niemniej jednak można powiedzieć, że z tym ostatnim mamy do czynienia, gdy naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwa nie dłużej niż 7 dni. O średnim będziemy mówić, gdy będzie on trwał powyżej tygodnia. Natomiast tylko w przypadku pełnej utraty funkcji życiowych danych organów stosować się będzie art. 156 § 1 pkt 1, zaś w innych okolicznościach – art. 156 § 1 pkt 2.
Przestępstwo z art. 156 i 157 Kodeksu karnego może być popełnione umyślnie lub nieumyślnie.
Ofiary ataku psa w każdej sytuacji powinny, w miarę możliwości bezzwłocznie, zgłosić sprawę stosownym organom: policji lub prokuraturze. Jeśli doszło do jakiegokolwiek uszczerbku na zdrowiu, konieczna jest wizyta u lekarza. I to niezależnie od tego, czy w książeczce zdrowia psa widnieje aktualny wpis o szczepieniu przeciwko wściekliźnie.
www.pies.pl
PS. Zapraszam do komentowania, bo to bardzo motywuje ;)

Obowiązki właściciela psa

  1. Stały i skuteczny dozór nad zwierzęciem.
  2. Sprawowanie kontroli nad psem poprzez trzymanie go na smyczy i/lub w kagańcu. Czworonóg może być puszczony luzem na obszarach wyznaczonych lub w terenie mało uczęszczanym przez ludzi, pod warunkiem, że jest pod bezpośrednią kontrolą opiekuna.
  3. Wyprowadzanie pojedynczo pupili ras uznawanych za agresywne, wyłącznie przez osoby dorosłe.
  4. Zabezpieczenie posesji w taki sposób, aby pies nie mógł jej samowolnie opuścić, a nadto umieszczenie w widocznym miejscu tabliczki ostrzegawczej

środa, 23 lipca 2014

Psie łamigłówki

Nina_miniNina Ottosson ze Szwecji od 1990 roku wytwarza drewniane i plastikowe zabawki logiczne: rozmaite układanki, labirynty, przesuwane moduły. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że wszystkie są przeznaczone są dla psów!
Kiedy ponad dwie dekady temu w rodzinie Niny pojawiły się maleńkie dzieci, kobieta ze smutkiem zauważyła, że nie ma wystarczająco dużo czasu na zabawy ze swoimi psami rasy Bouvier Des Flandres. Ponadto w zimnej Szwecji, gdzie często pada deszcz i śnieg, psy nudziły się nie mogąc hasać w ogrodzie. Więc Nina zaczęła wymyślać swoim czworonogom rozmaite zabawki umysłowe, których skomplikowanie dopasowywała do możliwości intelektualnych pupili. To był strzał w dziesiątkę – zafascynowane psy długo kombinowały nad rozwiązaniem problemu, pomagając sobie łapą, pyskiem lub nosem. Nina zaczęła sprzedawać swoje zabawki sklepom zoologicznym. Obecnie Szwedka proponuje prawie 30 różnych zabawek: są to m. in. drewniane i plastikowe klocki, przesuwane dyski i moduły. Psy bawiąc się rozwijają inteligencję i pamięć, łatwiej się skupiają, a motywuje je mały smakołyk ukryty w zabawce. Łamigłówki spodobają się także tym rasom, które uchodzą za mniej łebskie niż np. psy pracujące. Asortyment jest na tyle zróżnicowany, że każdy właściciel znajdzie coś dla swego pupila (niektóre zabawki nadają się także dla kotów, papug, fretek, koni i świń). Konstrukcja zabawek umożliwia zmianę poziomu trudności, więc można je proponować już 10-tygodniowym szczeniętom. Także starsze psy dzięki łamigłówkom dłużej zachowują sprawność umysłową. Warto pamiętać, że pies to nie tylko cztery łapy do wybiegania, ale także sprytny łeb żądny umysłowej gimnastyki!
Zabawki Niny Ottossom można obejrzeć na stronie Nina-Ottoson.com. Można je kupić także w Polsce, kosztują od 59 do 199zł.Nina01

www.pies.pl

sobota, 19 lipca 2014

Design dla psów

Lubimy podkreślać rozmaitymi dodatkami nie tylko własną indywidualność, ale także „upiększać” psy: kupować im kolorowe obroże, eleganckie kubraczki na zimę itp. Nic dziwnego: w ładnym otoczeniu czujemy się lepiej. Zamożni właściciele psów niekiedy chcą, żeby zarówno zwierzak, jak i jego posłanie i akcesoria wyglądem pasowały do reszty domu – zwłaszcza, jeśli mieszkanie urządzone jest w sposób nowoczesny, awangardowy. Francuskie biuro projektowe Petsmood oferuje luksusową kolekcję mebli dla najbardziej wyrafinowanych (i o grubym portfelu…) właścicieli i ich pupili. W ofercie Petsmood znajdują się stoliki do kawy oraz regały na półki, które cieszą ludzkie oko, a jednocześnie mają praktyczne miejsca, w których może odpocząć niewielki pies. Projektant Gianluca Sansone opowiada: – Podobnie jak moi koledzy z Petsmood, jestem architektem wnętrz. Mam też psa, który jest ukochanym członkiem rodziny. Brakowało mi na rynku mebli, które trafiałyby w mój gust estetyczny i pasowały do wnętrz, a jednocześnie były komfortowe dla zwierząt domowych. Sansone dodaje: – Nasze psy i koty ciągle przebywają w jednym pomieszczeniu razem z ludźmi, więc czemu nie miałyby wylegiwać się na wygodnych i pieknych meblach? – twierdzi projektant. Meble stworzone są z różnych gatunków drewna i tkanin, a kosztują, bagatela, od 106 do 2604 euro. Kolekcję można obejrzeć na stronie: http://petsmood.fr/design03

desgin01

design02

www.pies.pl

wtorek, 17 czerwca 2014

Jak się projektuje psy :)

maltipooPsich ras jest bez liku, ale czasem i one nie wystarczą ludziom, którzy poszukują psa idealnie „sprofilowanego” do swoich potrzeb i gustu. Pamiętajmy, że podgatunek Canis familiaris powstał kilkanaście tysięcy lat temu z takiej właśnie „zabawy w boga”: selekcjonowania i starannego krzyżowania tych wilków (Canis lupus), które miały predyspozycje do bycia wiernymi, zrównoważonymi i pojętnymi towarzyszami ludzkich plemion. Na tej samej zasadzie ludzie stworzyli na całym świecie setki psich ras, kierując się ich przydatnością (psy myśliwskie, zaprzęgowe, pasterskie…) bądź atrakcyjnym wyglądem (mopsy, pudle, maltańczyki…). Niektórzy hodowcy decydują się na bardzo zaskakujące krzyżowanie różnych tzw. czystych ras – o ile jest to technicznie wykonalne… (jeszcze nie powstała krzyżówka yorka i doga niemieckiego!). Tak powstałe „rasy” określa się hybrydowymi lub designerskimi, ponieważ ich tworzenie przypomina nieco projektowanie plastyczne. Celem jest wyhodowanie psa o zaskakującym, ciekawym wyglądzie i miłym usposobieniu (hybrydy żyją też nieco dłużej). Najczęściej łączy się małe psy ozdobne, ponieważ na zakup hybryd decydują się zwykle zamożni mieszkańcy wielkich miast – szczenięta są 25-50% droższe niż psy czystej rasy. Nazwę „rasy” designerskiej tworzy się łącząc nazwy czystych ras, które ją stworzyły. I w ten sposób powstają np.: taco terrier (chihuahua + toy foxterrier), ewokian (hawańczyk + pomeranian), pomsky (pomeranian + husky), shug (owczarek niemiecki, ang. german shepherd + mops, ang. pug) czy Jack Tzu (Jack Russell Terrier x Shih Tzu). American Kennel Club (AKC) obecnie wyróżnia ponad 500 rodzajów hybryd! Najstarszą „rasą” designerską jest labradoodle (labrador + pudel, ang. poodle), który powstał w latach 70. na potrzeby niewidomej kobiety, który miała uczulenie na psią sierść (pudle mają włosy).Innymi znanymi hybrydami są puggle (mops, ang. pug + beagle), maltipoo (maltańczyk + pudel toy) czy chorkie (chihuahua + yorkshireterrier).
W Polsce mieszka tysiące „ras” hybrydowych. Są to po prostu… kundelki, jakich niestety wiele na ulicach i w schroniskach. Mieszańce są zwykle bardzo inteligentne i przyjacielskie, a w dodatku każdy jest inny i wyjątkowy! Szkoda, że hodowcy zza oceanu nie myślą o ich losie, tworząc wciąż nowe desginerskie „rasy”.
Ciekawostka! Lista kilkuset designerskich „ras” wg AKC: kliknij
Cockerpoo
Cockerpoo (cocker spaniel + pudel)
Yorkiepoo
Yorkiepoo (york + pudel)
puggle
Puggle (mops + beagle)
maltipoo
Maltipoo (maltańczyk + pudel)
labradoodle
Labradoodle (labrador + pudel)

Pugairn
Pugairn (mops + cairn terrier)

Ratownik pies

pies asystent_01Terry McGlade, emerytowany amerykański żołnierz, cierpi na epilepsję. Atak choroby może dopaść go w każdej chwili, co dla pozostawionego bez pomocy chorego może zakończyć się tragicznie. Najlepszy przyjaciel Terry’ego został przeszkolony, jak pomóc w groźnej sytuacji. Dzięki tej wiedzy Major, mieszaniec labradora z pitbullem – bo nim mowa – uratował swemu panu życie. Pies jest tzw. seizure alert dog, psem-asystentem dla osób chorych na padaczkę. Kiedy Terry przebywał sam w domu, dostał ataku i nieprzytomny upadł na ziemię. Major nie „stracił głowy” i wiedział, co robić. Wyciągnął swemu panu komórkę z kieszeni i przycisnął ją łapą – telefon był zaprogramowany tak, żeby w przypadku naciśnięcia kilku klawiszy jednocześnie automatycznie wybrać numer pogotowia. Major nie szczekał, żeby nie zagłuszyć jęków Terry’ego, dzięki czemu ratownicy domyślili się, że po drugiej stronie linii leży epileptyk. Kiedy pogotowie wyruszyło na pomoc Terry’emu, Major wyszedł przed dom wypatrywać karetki, a potem zaprowadził ratowników do swego pana. Żołnierza czekała hospitalizacja, ale gdyby nie błyskawiczna pomoc psiego przyjaciela, Terry mógłby nie przeżyć ataku. Major nie był jedynym psem, który w groźnej sytuacji zadzwonił po karetkę. W 2008 r. w ten sam sposób owczarek niemiecki Buddy ocalił epileptyka Joego Stalnakera z Phoenix (USA). Przeszkoleni psi asystenci pomagają chorym, niewidomym i niepełnosprawnym osobom, ratując ludzkie zdrowie i życie na całym świecie. Warto wspierać (darowizną lub wolontariatem) fundacje zajmujące się szkoleniem psich terapeutów, przewodników i asystentów. Adresy takich fundacji znajdziecie m. in. w zakładce „Informator → Organizacje pożytku publicznego” na stronie www.pies.pl

www.pies.pl

środa, 28 maja 2014

Skakanie na powitanie?

Dzwonek do drzwi, a my w popłochu próbujemy zrobić coś z psem — zamknąć go w pokoju, przywiązać na smyczy do jakiejś klamki. Po to, żeby rozbrykane szczenię nie obskakiwało znowu naszych gości, stawiając nas w niezręcznej sytuacji. Robi się zamieszanie, psiak właśnie podarł pazurkami rajstopy koleżance, a my nie potrafimy nad nim zapanować. Zresztą sami też nie lubimy takiego nachalnego powitania, kiedy wracamy do domu.
skakanieSkaczące szczenię nie tylko w domu bywa kłopotliwe. Na spacerach właściciele, przewidując taką reakcję psiaka, kurczowo ściągają smycz, unikają miejsc publicznych, wszystkiego, co się rusza (samochodów, rowerów, biegaczy), mimo to problem stale się nasila. Skakanie na ludzi i przedmioty może mieć różne przyczyny. Zdarza się, że pies skacze na właścicieli, gryząc ich jednocześnie, co może być oznaką dominacji. W tym wypadku należy odpowiednio ustawić hierarchię, czyli podporządkować sobie pupila. Kiedy psy skaczą na ludzi podczas powitania, ich zamiarem jest znalezienie się jak najbliżej naszej twarzy. Gdy skaczą na przedmioty i meble, oznacza to, że poszukują wygodnego miejsca.
Radosne przywitanie
Zastanawiając się, dlaczego szczenię skacze na ludzi, musimy odwołać się do zachowania wilków – małe wilczki obskakują swoją matkę po to, by wywołać u niej odruch wymiotny i otrzymać w ten sposób pokarm. Podobnie robią psie szczenięta, skacząc na wszystkich, których zauważą na swojej drodze, dopominają się o smaczne kąski. Dopóki psiak pozostaje mały i czarujący, jego zachowanie nie jest uciążliwe, nikomu nie przeszkadza, nie zwracamy na nie szczególnej uwagi. Tłumaczymy taką reakcję radością, szczenięcą ekspresją, powitaniem. Kiedy czworonóg stanie się dorosłym psem, a jego zachowanie się nie zmieni, stopniowo zaczyna być bardzo dokuczliwe i irytujące, szczególnie u przedstawicieli dużych ras. Taki ciężki pupil, który sięga nam prawie do twarzy, okazując radość, i niejednokrotnie przewraca nas na ziemię, zaczyna być niemałym problemem. Przekonujemy się o tym zazwyczaj podczas wizyty gości, podczas stresujących spacerów, kiedy to nasz psiak, witając się wylewnie, brudzi jakiegoś przechodnia błotem lub nawet niszczy mu ubranie. By uniknąć takich zachowań, wypracowujemy różnego rodzaju rytuały związane z wpuszczaniem gości, z wychodzeniem na spacer itd. W końcu przyjaciele i rodzina odwiedzają nas niechętnie lub w ogóle przestają przychodzić. My za każdym razem w związku z wizytą odczuwamy stres, a on udziela się naszemu psu i z większą siłą wyzwala u niego naganne nawyki.
Bądź obojętny!
Kiedy próbujemy skorygować te nachalne maniery, krzycząc na szczenię, zamykając na siłę w innym pomieszczeniu lub, co gorsza, bijąc je, utrwalamy tylko takie niepożądane zachowanie, a nawet nieświadomie je pogłębiamy. Bo każdą naszą uwagę, zarówno pozytywną, jak i negatywną, psiak odbierze jako sukces – swoim zachowaniem wywołał naszą reakcję! Dla psa nie jest ważne jaką, liczy się fakt, że w ogóle nastąpiła interakcja z człowiekiem. Jeżeli szczenię na nas skacze, a my próbujemy je odepchnąć, ciągnąc za sierść, podnosząc ton czy też śmiejąc się z tego, w ten sposób tak naprawdę nagradzamy takie zachowanie, wzmacniamy je.
Zachowania sprzeczne
Aby zniwelować to irytujące nas postępowanie, musimy pozostać obojętni, ponieważ brak reakcji z naszej strony będzie zniechęcał psa do uporczywego skakania. Jeżeli taka nasza postawa nie przyniesie jednak pożądanych efektów, należy zasłonić twarz ramionami, dopóki pies się nie uspokoi, albo odwrócić się do niego plecami. Kolejnym krokiem jest znalezienie zachowania sprzecznego – idealne przeciwieństwo stanowi siad. Zazwyczaj szczenięta opanowują tę komendę z łatwością i są jej uczone już od pierwszych dni szkolenia. Dlatego warto ją wykorzystać w tym wypadku. Wielu ludzi uczy swojego psa polecenia „siad” wraz sygnałem optycznym, co jest bardzo pomocne. No a kiedy psiak siedzi, nie może skakać.
Oduczymy naszego pupila nieznośnego skakania podczas powitania, każąc mu usiąść, gdy idziemy do drzwi lub witamy się z nim rano. Za każde powstrzymanie się szczenięcia od niepożądanych czułości i wytrzymanie w siadzie nagradzajmy je słowem, głaskaniem czy smakołykiem. Ważne jest, by w ćwiczenia zaangażowali się wszyscy domownicy, wydając te same polecenia, a także w miarę możliwości goście, którzy wykażą się cierpliwością i zrozumieniem. W celu utrwalenia pożądanych zachowań można wykonywać ćwiczenia z dzwonkiem do drzwi, za każdym razem podając komendę „siad” i nagradzając pupila za właściwe postępowanie. Warto poprosić o pomoc kogoś znajomego, kto będzie dzwonił do drzwi i udawał gościa, zupełnie ignorując psa. W ogrodzie należy postąpić podobnie. Widząc z oddali biegnące w naszym kierunku rozochocone szczenię, od razu skupiamy jego uwagę na piłce czy smakołyku i wydajemy komendę „siad”.
Znajdując zachowania sprzeczne, możemy również rozwiązać problem skakania na meble. Ponieważ w ten sposób szczenię szuka jakiegoś wygodnego miejsca, by się położyć, najprostszym i najlepszym sposobem jest zapewnienie psiakowi wygodnego posłania. Oczywiście musimy mu je wskazać i tam nagradzać, kiedy się już położy. Psiak nie będzie mógł obskakiwać wszystkich mebli w domu, wylegując się na komfortowym posłaniu.
Kiedy nie ma nas w pobliżu
Zdarza się, że psiak skacze nie tylko na gości, na ludzi wchodzących do domu czy ogrodu, ale również na przechodniów. Kiedy akurat jesteśmy przy naszym szczenięciu, to postępujemy dokładnie według podanych wcześniej instrukcji, czyli sadzamy psa i nagradzamy. Jeżeli jednak nasz psiak biega luzem po parku, a my znajdujemy się od niego daleko, to po pierwsze nie jesteśmy w stanie zareagować odpowiednio szybko, a po drugie naszej komendy słownej pupil może nie dosłyszeć. A obcy ludzie mogą nie wiedzieć, że psu należy wydać komendę „siad”. Dlatego najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie nauczenie psa siadania na polecenie wydane z użyciem sygnału optycznego. Większość osób próbujących obronić się przed skaczącym psem podnosi dłonie, dlatego nowy rytuał powitalny będzie polegał na połączeniu słownej komendy „siad” właśnie z sygnałem optycznym polegającym na uniesieniu rąk z otwartymi dłońmi zwróconymi w stronę psa. Dzięki temu, kiedy pies zobaczy taki gest, będzie wiedział, że powinien usiąść. Tak więc aby oduczyć szczenię kłopotliwych dla nas nawyków, wystarczy zrozumieć powody i potrzeby zwierzęcia oraz postępować konsekwentnie.

www.pies.pl

Szklana pułapka

Ludzka bezmyślność może być czasem śmiertelnie niebezpieczna – zwłaszcza, kiedy w gorący dzień ktoś zamknie psa w samochodzie. Czy możemy wtedy uratować zwierzę?
EN_00943585_0527Jeśli widzieliście film kryminalny „Uwikłanie”, z pewnością zapadła Wam w pamięci scena, w której aktorka Maja Ostaszewska rozbija szybę w cudzym aucie, aby uratować cierpiącego z gorąca psa. Natychmiast pojawia się straż miejska, ale bohaterka filmu wyciąga legitymację policyjną i zniszczenie cudzego mienia uchodzi jej na sucho. Co zrobić, gdy w prawdziwym życiu zauważymy uwięzionego w rozgrzanym samochodzie ledwo dyszącego psa? Jeśli właściciel czworonoga nie wróci po paru minutach, możemy uznać, że jest nieosiągalny, bo np. robi zakupy w hipermarkecie. W takim przypadku można zbić szybę samochodu i uratować psa, ponieważ jest to tzw. stan wyższej konieczności – gry ratowanie dobra, jakim jest życie zwierzęcia, jest wyższej wartości niż mienie. Osoba, która tego dokonuje, zgodnie z przepisami prawa karnego nie popełnia przestępstwa. Przy tym zawsze należy powiadomić policję, zwłaszcza kiedy sami boimy się lub nie potrafimy rozbić szyby. Wściekły właściciel samochodu (i nieszczęsnego psa) może oskarżyć nas o popełnienie przestępstwa i domagać się odszkodowania, ale ma niewielką szansę na wygraną. Pamiętajmy, że za narażenie zwierzęcia na śmierć grozi dwa lata więzienia.

www.pies.pl

czwartek, 24 kwietnia 2014

Bezgranicznie wierny

Pies Seco czekał osiem dni na przyszpitalnym parkingu na swego opiekuna Lauriego da Costę, który miał tam trafić tylko na opatrzenie ran. 

Bezdomny Laurie da Costa z Passo Fundo w Brazylii i jego czworonożny kompan Seco od czterech lat byli ze sobą na dobre i na złe,  gdy Lauriego napadnięto na ulicy i uderzono w głowę kamieniem. Rana była na tyle poważna, że trafił na szpitalny oddział ratunkowy. Pies został przed szpitalem, bo Laurie sądził, że wyjdzie po założeniu opatrunku.

Okazało się jednak, że Laurie cierpi też na czerniaka i lekarze postanowili zostawić go na oddziale i zoperować. Jego pobyt przedłużył się do ośmiu dni, a wierny Seco przez cały ten czas czekał na swego przyjaciela na przyszpitalnym parkingu. W tym czasie pracownicy szpitala dokarmiali go i przynosili mu wodę.

Finał tej historii poruszy najtwardsze serca. Gdy Laurie opuszczał na wózku szpital, Seco odtańczył taniec radości. Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości, czy pies jest najwierniejszym przyjacielem, na  pewno się ich pozbędzie po obejrzeniu  tej sceny.




www.psy.pl

wtorek, 8 kwietnia 2014

Z tym nie przychodź do weterynarza

Jak to: nie przychodź do weterynarza? - ktoś się oburzy. Przecież on właśnie od tego jest, żeby do niego przychodzić! Oczywiście - ale nie ze wszystkim... 

Gdy czekamy drugą godzinę w poczekalni u weterynarza, a naszemu psu już całkiem wyschło w gardle ze strachu, zastanawiamy się nieraz, co ten zdrowo wyglądający pacjent przed nami robi w środku tak długo... I rzeczywiście zdarza się, że zawraca on lekarzowi głowę rzeczami banalnymi lub nienależącymi do jego dziedziny...
SUCZKA DO KASTRACJI
Do jednego z podwarszawskich gabinetów przyszedł niedawno pan ze swoim nowym nabytkiem - śliczną sunią. Po badaniu wyszedł z równie ślicznym... pieskiem. Bo rozpoznanie płci to wbrew pozorom dość częsta przyczyna wizyt u weterynarza niedoświadczonych właścicieli. Niejeden planowany zabieg kastracji zakończył się sterylizacją.

A ponieważ weterynarz dla wielu osób wciąż jest jedynym źródłem wiedzy na temat czworonogów, to zadają mu mnóstwo pytań - także stricte kynologicznych, np. o wzorzec czy charakter danej rasy. I choć weterynarze zajmujący się leczeniem małych zwierząt mają pewną wiedzę również w tym zakresie, to zazwyczaj odbiega ona od tej, którą dysponują osoby profesjonalnie zajmujące się kynologią. Dlatego warto czasem poszukać kontaktu z kynologiem, a nie z lekarzem.

No, ale dobry weterynarz powinien przecież wiedzieć wszystko... Pewnie dlatego większość z nich spotkała się już z sytuacją, gdy do gabinetu wkracza dumny właściciel ze szczeniaczkiem (ewidentnym mieszańcem) na rękach i domaga się... określenia rasy psa. Bywa też, że wnosząc do gabinetu kundelka, opiekun pyta, co z niego wyrośnie. A to przecież tak, jakby przynieść niemowlaka do przychodni i - nie mając danych na temat rodziców i dziadków - zapytać lekarza pediatrę, czy będzie to duży chłop czy chuchro.
CIĘŻKO OSOWIAŁY PIES
Psy chorują naprawdę lub tylko w głowach właścicieli. „Panie doktorze, on jest taki osowiały”. Objaw ten może być przyczyną tysiąca chorób, ale... nie musi. Wiele z tych w południe ciężko chorych psów wieczorem jest zupełnie zdrowych. By ocenić, czy coś zwierzakowi dolega, trzeba go poobserwować trochę dłużej (chyba że jest tak słaby, iż potrzebuje natychmiastowej pomocy), stwierdzić jakieś inne objawy, które pozwolą weterynarzowi postawić diagnozę. W przeciwnym razie może on co najwyżej spełnić prośbę właściciela (niektórzy bez tego nie wyjdą z gabinetu!) i dać „coś na wzmocnienie”.

Bywa, że właściciele zwierząt traktują lekarzy jak jasnowidzów. Odpowiedzieć na pytania typu: „Mój pies się drapie, co mu jest i ile kosztuje leczenie?” bądź „Ropieją mu oczka, co mu dać?”, można tylko po przeprowadzeniu badań. Na podstawie rozmowy telefonicznej czy wymiany e-maili nie zrobi tego nawet profesor.
NIE JE NAWET POLĘDWICY
„Mój pies cierpi na problemy żołądkowe”. „Ma biegunkę?”. „Nie, zatwardzenie. Chyba”. Jak można pomylić biegunkę z zaparciem? Wystarczy przybiec do lekarza, zamiast iść z psem na spacer, by sprawdzić naocznie, co mu właściwie dolega. Niektórzy właściciele zasugerowani tym, że „pies sąsiadki też się podobnie zachowywał i zdechł”, wolą jednak zmusić lekarza do odkrywania Ameryki.

Stałymi pacjentami gabinetów weterynaryjnych są psy niejadki. Najtrudniej doradzić coś właścicielom, którzy już od progu oświadczają, że „on nie je nawet polędwicy”. Ano nie je, bo to wcale nie jest jego największy przysmak albo po prostu - z przejedzenia...

Pytania o żywienie psa, choć słusznie kierowane do lekarza weterynarii, powinny być jasno sprecyzowane. Zwierzenia typu „daję garstkę korpusów i dwie garści ryżu” niczego nie wnoszą. Aby coś doradzić, lekarz musi znać wiek psa, płeć, przebyte i aktualne choroby, tryb życia.
PRZEPRASZAM, CZY TU MYJĄ?
Nagminne jest mylenie lekarza weterynarii ze szkoleniowcem. Często pojawiają się pytania, jak psa czegoś nauczyć lub oduczyć. W gabinetach weterynaryjnych spotkać można także psy, które właściciele przynieśli do kąpieli („w domu nie mamy warunków”) lub strzyżenia („nie wiemy, jak to zrobić”).
WYGLĄDA JAK GUZ
Zwierzęta hipochondrykami nie są, ale co z tego, skoro bywają nimi ich właściciele. Weterynarze muszą ich długo przekonywać, że coś, co „wygląda jak guz”, jest zwykłym ukąszeniem komara. Z drugiej jednak strony - wobec zagrożenia np. chorobami odkleszczowymi - dobrze, że opiekunowie czasem dmuchają na zimne. Warto jednak pamiętać, że w niektórych rzeczach można weterynarza wyręczyć. Nie jest sztuką nauczyć się podawania tabletki, a wciąż nie brakuje właścicieli jeżdżących z chorym zwierzakiem przez pół miasta do lecznicy, by podać lekarstwo. Konsultacji weterynarza nie wymaga też każda znaleziona w sierści pchła - wystarczy samodzielnie zastosować odpowiedni preparat.
JA DO KRYCIA
Właściciele odwiedzający gabinety weterynaryjne są często zdenerwowani nie mniej od swoich pupili. Efekty tego zdenerwowania są różne. Do jednego z warszawskich gabinetów zadzwonili opiekunowie suki, którzy mieli problem z jej pokryciem. - Proszę przyjść! - uciął lekarz telefoniczne dywagacje. Po kilku godzinach drzwi gabinetu uchylają się i zagląda nieco przestraszona kobieta. Lekarz, nie widząc przy niej psa, pyta o cel wizyty. „Ja do krycia” - mówi nieśmiało kobieta.

W podwarszawskim Piasecznie znana stała się historia pewnego mężczyzny, który przybiegł do gabinetu z psem na rękach. Był bardzo zdenerwowany: „Pod samochód wpadł! Nie żyje!” - szlochał. Pies natychmiast trafił na stół. Lekarka, jak to miała w zwyczaju, przed badaniem delikatnie go pogłaskała. A zwierzak... zrywa się na cztery łapy, merda ogonem i szczeka. „Cud, pani doktor, cud!” zawołał uszczęśliwiony mężczyzna. Takich cudownych weterynarzy życzymy wszystkim właścicielom.

Przychodzi czytelnik do weterynarza

Zdarza się, że właściciele zwierząt, a czasami nawet czytelnicy, którzy ich nie mają, odwiedzają mnie, bo mają ochotę porozmawiać na temat przeczytanego właśnie tekstu. Równie często już na wstępie zaznaczają, że nie przyszli tu z psem czy kotem, lecz dlatego że zauważyli u siebie objawy podobne do tych, które opisałem w artykule. Wprawdzie do obowiązków lekarza weterynarii należy przestrzeżenie opiekuna np. przed możliwością wystąpienia choroby odzwierzęcej (jeśli takie niebezpieczeństwo istnieje), ale nie jest on przecież uprawniony do leczenia ludzi.

Wybierając się do lekarza weterynarii, warto też brać pod uwagę jego specjalizację (jest ich po studiach weterynaryjnych kilkanaście). Toteż nie warto np. odwiedzać mojego gabinetu - jako specjalisty chorób psów i kotów - z pytaniami o leczenie koni wyścigowych. Choć nie ukrywam, że bardzo nad tym ubolewam...

lek. wet. Artur Dobrzyński

Dialogi gabinetowe

- Panie doktorze, mój pies nie będzie brał tego leku.
- Jak to: nie będzie?
- My anyżku nie lubimy, a ja już ten lek próbowałem.

- Proszę psiakowi wkładać pół czopka co 8 godzin.
- Rozumiem. Druga połówka ma wystawać?

- Proszę przytrzymać psa.
- Żeby mnie pogryzł?!

- Muszę pobrać krew.
- W porządku. Na litość boską, po co panu igła?!

Właściciel mądrzejszy od weterynarza

Pewna starsza pani wymyśliła, że zabezpieczy psa przed pchłami... podpaską popsikaną muchozolem, przytwierdzoną do obroży. Ktoś inny kupił wprawdzie obróżkę przeciwkleszczową, ale zakładał ją zwierzakowi tylko na wycieczki do lasu. Po powrocie zdejmował ją i zmykał w szczelnym słoiczku - dzięki temu miała starczyć na kilka lat... Kolejny właściciel pociął obróżkę na cztery kawałki i przytwierdzał je pojedynczo do skórzanej obroży. Wymieniał te skrawki co cztery miesiące. W ten sposób zabezpieczał psa jedną obróżką przez 16 miesięcy. Cóż za oszczędność. Tyle tylko, że bez efektu.
lek. wet. Artur Dobrzyński


www.psy.pl

poniedziałek, 24 marca 2014

Pies sam w domu

Twój pies jest nauczony, by nie wchodzić na łóżko? Świetnie – na pewno gdy jesteś w domu, zachowuje się tak, jak powinien i tego nie robi. Co się jednak dzieje, gdy wychodzisz? Właścicielka pewnego teriera typu bull (TTB) postanowiła to sprawdzić…

Kobieta jak zwykle zostawiła koc na kanapie, leżącego na niej kota oraz przechadzającego się po domu psa, który z zasady nie wchodzi na meble. Wzięła torebkę i – zanim wyszła – tym razem zostawiła włączoną kamerę skierowaną wprost na kanapę. Co zrobił pies, gdy tylko za właścicielką zamknęły się drzwi? Musicie to zobaczyć!






Film oraz tekst:
www.psy.pl